Pierwsze kryzysy drugiej kadencji Trumpa
Stany Zjednoczone rozpoczęły w połowie lutego oficjalne rozmowy dwustronne z Rosją, mające na celu zakończenie wojny w Ukrainie. Doprowadziło to do wielu konfliktowych wypowiedzi administracji amerykańskiej pod adresem Ukrainy i państw europejskich.
Retoryka zbieżna z rosyjską wzbudziła w Europie bardzo złe wrażenie, a polska dyplomacja stara się pojednać sojuszników z obu stron Atlantyku. Obserwujemy wzmożoną aktywność amerykańskich oficjeli w Polsce. Sytuacja Polski jest dobra, ale kryzys w relacjach amerykańsko-europejskich wzmacnia pozycję Rosji, co naturalnie budzi obawy nad Wisłą i Odrą. Amerykańscy dyplomaci przyznają jednak, że USA nie zamierzają zrezygnować z obecności na wschodniej flance NATO. Ponadto, gdyby strona amerykańska była zaangażowana w wydobycie surowców strategicznych na terenie Ukrainy, z pewnością USA będą tu nadal obecne.
Co to oznacza dla Polski? Polska staje się jednym z centrów grawitacji polityki bezpieczeństwa w Europie. O naszej specjalizacji militarnej w obrębie Zachodu pisałem już kilka lat temu. Dzisiejszy wzrost potencjału militarnego Polski daje większe poczucie bezpieczeństwa, większą wiarygodność i miejsce w gremiach decydujących o sytuacji bezpieczeństwa w Europie. Polska jest hubem dla wojsk amerykańskich i zapleczem logistycznym dla wsparcia Ukrainy. Jednocześnie Polska uzyskała około 11 mld dolarów kredytu z USA i wspiera stacjonowanie w Polsce amerykańskich kontyngentów lotniczych (od 2012) i lądowych (od 2014), a także sztabowych i innych (po 2020). Ponadto, Polska kupiła baterie Patriot, dziesiątki samolotów F-35 oraz setki czołgów typu Abrams. Dlatego znaczenie Polski w planach USA stopniowo wzrosło, co jest zasługą kolejnych polskich rządów.
Jednocześnie Polska raczej nie weźmie udziału w dyskutowanej misji pokojowej w Ukrainie, ponieważ jako zwornik wschodniej flanki graniczymy z wrogą Białorusią i Rosją (Królewiec), a także zabezpieczamy dostawy do Ukrainy i wspieramy kraje bałtyckie oraz nordyckie. Polska potrzebuje też jeszcze kilku lat na doposażenie powiększanej armii, co wymaga długotrwałych ćwiczeń i spokoju. Marzec 2022 roku pokazał, że państwa NATO z łatwością były w stanie dostarczyć dodatkowych 30 tysięcy żołnierzy na wschodnią flankę na wypadek kryzysu. Dobra współpraca z Niemcami, Francją i Wielką Brytanią będzie konieczna. Polska z całą pewnością będzie jednak nadal wspierać Ukrainę.
Obawy budzi - jak już wspomniałem - hałaśliwa polityka amerykańska, co jest dużym ryzykiem także dla samych Amerykanów, gdyż wytrawna dyplomacja rosyjska będzie potrafiła wykorzystać każdą przypadkową wypowiedź na swoją korzyść. Negocjacje będą się przeciągać, co może wzbudzić kłopotliwą nerwowość w Waszyngtonie. Wtedy będzie łatwo o błędy i oddanie pola Rosji. W 2025 roku Rosji nie zależy na szybkim rozwiązaniu konfliktu z Ukrainą, gdyż Władimir Putin liczy na osłabienie i rezygnację Ukrainy z możliwie dużych połaci terytorium. Przeciąganie liny i podnoszenie żądań będzie więc trwać. Rosji zależy głównie nad rozmowach gospodarczych i zniesieniu niektórych sankcji. Jeśli dodatkowo Moskwie uda się pokłócić Waszyngton z Europą (która w lutym 2025 przyjmie 16. pakiet sankcji), byłby to duży sukces dyplomacji rosyjskiej.
Rosja namawia Amerykę do myślenia w kategorii stref wpływów i podziału łupów, wskazując na ukraińskie surowce. Putin liczy na transakcyjny styl polityki Trumpa, a Europa obawia się, że Ameryka "przehandluje" Ukrainę w zamian za rosyjskie obietnice. Trudno to dziś ocenić. Teraz wiemy na pewno, że Ukraina obroni swą niepodległość, ale jej ziemie - wedle scenariusza finlandyzacji - mogą stać się neutralnym terenem oddzielającym Zachód od Rosji, o czym mówił wiele lat temu amerykański politolog John Mearsheimer. Europa nie jest bowiem gotowa do bezpośredniej walki z Rosją. Niemniej, asertywność Europy w ciągu ostatniej dekady wzrosła, a powrót CDU do władzy w RFN może wzmocnić pozytywne dla Polski tendencje w europejskiej obronności.
Czy finlandyzacja lub scenariusz koreański jest dobry dla Ukrainy? Nie jest to ani sprawiedliwe, ani najlepsze rozwiązanie dla Ukrainy, ale w obecnych warunkach może okazać się optymalne. Ukraina odniosła sukces militarny i polityczny na niespotykaną skalę, pozyskując wsparcie dziesiątek państw i przez lata broniąc się efektywnie przed najazdem mocarstwa nuklearnego. Straty rosyjskie okazały się ogromne w stosunku do zakładanych efektów. Rozejm pozwoliłby Ukrainie odbudować kraj, pozyskać większe zdolności obronne i uzyskać postęp w integracji z Unią Europejską. Mocarstwa europejskie liczą z kolei na zarobek, przy odbudowie Ukrainy i przy eksploatacji licznych surowców. Moskwa z kolei zrobi wszystko, aby przekonać USA, by żadne wojska europejskie nie znalazły się na terenie Ukrainy, gdyż taki był jej cel od początku - nie dopuścić, by wojska zachodnie były tuż przy granicach Rosji. Moskwa byłaby może w stanie zaakceptować wojska tureckie lub chińskie, ale i to trudno sobie wyobrazić.
Mówiłem o tych kwestiach w ostatnim tygodniu w Polskim Radio24, w Interia.pl oraz w IPP TV.
Komentarze
Prześlij komentarz