Czy Tarcza Wschód obroni Polskę? [wywiad, Interia.pl]


Mapa rozmieszczenia nowych jednostek wojskowych w Polsce, źródło: MON


Pod koniec maja 2024 trwa w Polsce debata nad poprawą zdolności obronnych państwa, zwłaszcza w województwach wschodnich. W piątek 24 maja (2024) Interia.pl opublikowała materiał, w którym razem z gen. M. Bieńkiem komentujemy plany MON i wskazujemy na zaniedbania, które należy naprawić. Materiał znajduje się tutaj

(Uaktualnienie - dodatkowy wywiad dla Interii zrealizowałem 29 maja, zob. tutaj)

Oczywiście materiał zawiera jedną trzecią tego, co zostało zarejestrowane, dlatego wskażę na kilka szczegółów tutaj. Po pierwsze, kluczem dla zrozumienia projektu fortyfikacji jest szerszy plan rozbudowy obecności wojskowej SZ RP w regionie Polski wschodniej. Wskazuję, że deklarowane przez MON środki na fortyfikacje mogą obejmować też rozbudowę samych jednostek, gdyż potrzeby są obecnie ogromne. Pod koniec rządów PiS ministerstwo obrony zaproponowało utworzenie dwóch nowych dywizji piechoty (na mapce są zaznaczone na niebiesko i zielono), dla których potrzebna jest rozbudowa infrastruktury wojskowej. Bez dobrych warunków służy nie uda się zwerbować nowych żołnierzy.

Po drugie, mówiłem o tym, że oprócz komponentu militarnego potrzebny jest też ten niemilitarny, czyli ochrona ludności cywilnej. W kwestii infrastruktury krytycznej potrzebne jest również finansowanie schronów, magazynów żywności, czy tworzenie zasobów dla formacji ratowniczych etc. Ten temat należy do kompetencji MSW i jak na razie - poza startem ministra z tego resortu w euro-wyborach - nie doczekaliśmy się żadnej sensownej inicjatywy w tej sprawie, co jest niepokojące. 

Po trzecie, kilkakrotnie mówiłem o zapóźnieniu w reakcjach polskich elit na zagrożenia zewnętrzne. Polskie elity przez lata nie potrafią zbudować systemu zarządzania bezpieczeństwem narodowym (ustawa zapowiedziana 5 lat temu i nadal jej nie ma), ani obrony cywilnej (ustawa zapowiada 5 razy, nie ma jej), ignorują prawo lub łamią procedury (pandemia, napływ migrantów, wypadki lotnicze, reakcja na rakiety ze wschodu), etc. Zaproponowałem rozwiązanie, którego redakcja Interii nie opublikowała, ale o którym będę jeszcze pisał w najbliższych tygodniach. Otóż, Polska potrzebuje systemu szkolenia elit cywilnych w obszarze studiów strategicznych. 

Jak można to zrobić? Dobrym wzorem jest Francja, która posiada IHEDN, czyli instytut zaawansowanych studiów nad bezpieczeństwem narodowym. Urzędnicy, przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego, ministrowie, posłowie, powinni posiadać ukończony kurs z polityki obronnej, aby rozumieli jak działa państwo w czasie kryzysu i wojny. Bez ukończenia takiego kursu nie powinno być możliwe objęcie stanowiska decydenta w obszarze bezpieczeństwa. Kurs należy ukończyć i zdać, tak jak zdaje go generalicja w Akademii Sztuki Wojennej. Tak jak lekarze, którym powierza się życie i zdrowie obywateli, tak samo decydenci w obszarze bezpieczeństwa muszą posiadać odpowiednią certyfikację i poświadczenia bezpieczeństwa. Certyfikację można by przeprowadzać w KSAP lub w Akademii Sztuki Wojennej, analogicznie do kursów generalskich. Aby uniknąć upolitycznienia kursy można by prowadzić pod egidą Najwyższej Izby Kontroli.

Mówię o tym dlatego, że zaprezentowany przez obecne "elity" polskie "pęd do wiedzy" w postaci produkcji lewych dyplomów na tzw. "collegium tumanum" przyczynił się do ośmieszenia polskich elit w skali całej Europy. W kraju post-chłopskim, post-pańszczyźnianym, gdzie spryt udaje inteligencję, cwaniactwo kompetencje, a buta wiedzę - pewne dziwaczne zachowania są może nadal akceptowalne, ale należy z nimi skończyć dla dobra interesu publicznego. Osoby niekompetentne, nie przeszkolone i nie sprawdzone nie powinny zajmować stanowisk związanym z bezpieczeństwem państwa. Służba państwu jest przywilejem i zadaniem, a nie synekurą. 


Komentarze