Izolacja polskiej dyplomacji - 10 punktów

Jesienny kryzys na granicy polsko-białoruskiej ujawnił kilka problemów polskiej polityki bezpieczeństwa. Pisałem o tym już kilkakrotnie. Przypomnijmy, że kwestia bezpieczeństwa państwa dzieli się na politykę bezpieczeństwa 1) wewnętrznego i 2) zewnętrznego. Za pierwszą odpowiada ministerstwo właściwe do spraw wewnętrznych, a za drugą MON i MSZ. O ile bezpieczeństwo wewnętrzne jest w miarę zapewnione, o tyle proces zapewniania bezpieczeństwa poprzez działania dyplomatyczne się nie udaje. Omówmy te problemy zbiorczo poniżej.

(PEŁNA WERSJA TEKSTU W INSTYTUCIE SOBIESKIEGO - TUTAJ)

1. Brak jednego ośrodka kształtującego politykę zagraniczną. Zamiast tego są co najmniej cztery.

2. Brak kadry dyplomatycznej. Żadnego z politycznych stanowisk w MSZ nie piastuje obecnie zawodowy dyplomata.

3. Słabe placówki dyplomatyczne. Pisał już o tym kiedyś m. in. Witold Jurasz. Podczas gdy mocarstwa wysyłają do nas dyplomatów z wieloletnim (20-30 lat) stażem, my do mocarstw/sojuszników/państw atomowych wysyłamy dyplomatów po... "miesięcznym przeszkoleniu". 

4. Ożywiona działalność polskich think tanków nie przekłada się na opcje decyzyjne

5. Brak zdolności koalicyjnych. Polska dyplomacja nie ma dobrych (czyli produktywnych) relacji chyba z żadnym krajem G-20. Nadal nie ma kontaktu polskich liderów politycznych z USA (choć rozmowy na szczeblu MSZ są). Kryzys białoruski rozwiązują Niemcy. Szkoda. 

6. Pakiety dyplomatyczne. Nie ma myślenia projektowego ani pakietowego, które są istotne w luźnych strukturach (Trójkąt Weimarski, Trójkąt Królewiecki, Trójkąt Lubelski, Inicjatywa Trójmorza) oraz sojuszach, jakimi są NATO i de facto również UE. Kraj który proponuje rozwiązania międzynarodowe, tworzy projekty modelowe dla innych, jest w grze. 

7. Treść linii politycznej. W ciągu ostatniego półrocza Polska wdała się m. in. w konflikt z USA wokół ambasadora USA w Warszawie, konflikt z Czechami ws. Turowa, konflikty z UE, konflikt z Niemcami oraz liczne pomniejsze, lecz żaden z nich nie przyniósł korzyści, pieniędzy, ani wzrostu poparcia dla partii rządzącej. Konflikty w dyplomacji się zdarzają, ale chodzi o to, że żaden z nich nie został korzystnie rozwiązany, a retoryka polityczna doprowadziła do izolacji władz RP. 

8. Nieudane zastępowanie dyplomacji wojskiem. Jedne z niewielu wiadomości przedstawianych jako pozytywne w sprawach zagranicznych dotyczyły obietnic zakupu sprzętu wojskowego. Sprzętu jednak nadal fizycznie nie ma, a liczni analitycy zauważają, że sprzęt kupowany jest z pominięciem procedur, poza programem modernizacji, bez offsetu i bez udziału naszego przemysłu.

9. Kryzys zarządzania bezpieczeństwem militarnym. Media spekulują, że wojsko zwołane na granicę z Białorusią ma liczne problemy logistyczne, pomimo, że jego zadania nie są typowo bojowe.

10. Kryzys wizerunkowy. W przeciwieństwie do polityki krajowej w polityce zagranicznej rządzi nie narracja, ale wiedza. Wszystkie powyższe sprawy na pewno są już odnotowane u sąsiadów Polski. W związku z tym nie ma wielkich szans by forsować narrację Polski na arenie międzynarodowej. W świat idzie zatem przekaz, że albo kryzysu nie ma (a jest, bo zajmują się nim nawet mocarstwa), albo nie mamy żadnych rozwiązań, albo nasze rozwiązania są nieistotne...  


Powyżej zarysowane problemy pokazują, że stosunkami międzynarodowe rządzą mocarstwa, a państwa średnie są w stanie wpływać na nie poprzez budowanie agendy, przenoszenie spraw na poziom międzynarodowy (np. Trójkąt Weimarski) i ponadnarodowy (UE, NATO). Niestety zabrakło zdecydowanych działań w tych sferach i szanse na wzmocnienie pozycji międzynarodowej Polski w czasie kryzysu są już niewielkie. Wydaje się że doktryna izolacjonizmu, która nam się rysuje powyżej, nie będzie dla Warszawy korzystna. 

Komentarze