Kłopoty Instytutu Zachodniego

Na początku września pojawiła się dość smutna informacja o problemach Instytutu Zachodniego. Artykuł w tej sprawie opublikował portal Onet Biznes - zob. tutaj. Fragment tekstu poniżej:

Świętujący w tym roku 70. rocznicę powstania Instytut Zachodni (IZ) w Poznaniu boryka się z poważnymi problemami finansowymi: brakuje pieniędzy na pensje, a naukowcy muszą brać bezpłatne urlopy. Zdaniem szefa placówki jej dalsze funkcjonowanie jest zagrożone.

Ośrodek jest interdyscyplinarną instytucją badawczą, zajmującą się głównie problematyką stosunków międzynarodowych, ze szczególnym uwzględnieniem relacji polsko-niemieckich oraz polityki europejskiej. Placówka jest pod nadzorem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Dyrektor IZ Michał Nowosielski powiedział, że tegoroczna dotacja i środki przewidziane na rok następny nie wystarczą na pokrycie bieżących potrzeb ośrodka. Dotacja bazowa przyznana placówce na 2014 r. to nieco ponad 1 mln zł. W ubiegłym roku było to ponad 1,4 mln zł. Resort nauki już informuje, że przyszłoroczna dotacja może wynieść ok. 800 tys. zł.

W efekcie w IZ pracownicy naukowi wysyłani są na bezpłatne urlopy, muszą też liczyć się ze znaczącym zmniejszeniem poborów. Nowosielski przypomniał, że w ub. roku placówka uzyskała wysoką kategorię naukową A. - Jest pewne zagrożenie bytu naszego ośrodka. Nasz dorobek naukowy jest znaczący, duży i doceniony przez ministerstwo, ale nie przekłada się to na wysokość dotacji - to paradoks ukryty w logice reformy finansowania nauki - powiedział. Zdaniem pracowników Instytutu Zachodniego, w tym roku może zabraknąć pieniędzy na grudniowe pensje.


Problematyczna sytuacja wystąpiła (czy też została ujawniona!) pechowo w jubileuszową, 70. rocznicę powołania IZ. W powyższej sytuacji pojawiają się uzasadnione pytania o realną troskę polskich władz o służące im i społeczeństwu instytuty badawcze i zdolność do wspierania nauki. Skoro jeden z najlepszych polskich instytutów badawczych wypłaca pracownikom ok. 300 euro pensji miesięcznie (jedna dziesiąta pensji niemieckiej z tej branży?), to obawy o jakość polskiej humanistyki są całkiem poważne. Wiele mówi się i pisze o naukach technicznych i przyrodniczych. W XXI wieku będziemy jednak jak nigdy potrzebować również wiedzy społecznej, niezbędnej dla nowoczesnej, oczytanej klasy średniej oraz badań humanistycznych o globalnym prestiżu i zasięgu. Istnieje wiele państw europejskich, w których poważnie rozumiana humanistyka stała się markową wiedzą, propagowaną w wielu językach - Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Italia, kraje skandynawskie. Tworzenie dzieł literackich i naukowych w obszarze nauk społecznych jest ważnym instrumentem dialogu i wpływu międzynarodowego. Stanowi też o treści i jakości kultury oraz wychowanych w niej kadr. Tymczasem Polska posiada dziś bardzo niewiele nazwisk znanych w międzynarodowej humanistyce i światowym obiegu wiedzy społecznej (tu mamy znanego w świecie Zygmunta Baumana, Piotra Sztompkę i... długo długo nic). Jeśli mechanizm kreowania elit oraz budowania nowoczesnych i uznanych międzynarodowo instytucji wiedzy zostanie nadwyrężony, wówczas zostanie nam rola kopistów i naśladowców. Wcześniej czekać nas będzie również drenaż mózgów, których kariery zostały wstrzymane przez polskie uwarunkowania systemowe. Warto mieć to na uwadze.

Komentarze