Uwagi na marginesie prac z lat 2014-2024
W ciągu ostatnich tygodni przygotowywałem wniosek habilitacyjny. Naturalnie, nie jestem zeń zadowolony. Zawsze uważam, że można zrobić więcej i lepiej. Jednak przejrzenie efektów dekady pracy było osobno ważnym doświadczeniem. Dlatego dziś kilka słów podsumowania.
W nauce jesteśmy oceniani na różne sposoby. W ostatnich latach wzrosła jakość narzędzi naukometrycznych, ale też wymogi stały się bardzo uproszczone. Nie trzeba już robić konferencji, nie trzeba działać publicznie i nie liczy się organizacja czegokolwiek. Nie liczą się już media, raporty, ani promowani studenci. Nawet artykuły naukowe nie są już szczególnie ważne, gdyż bardziej liczą się "punkty" za ich publikację. W zasadzie zatem treść oraz całość procesu twórczego przestaje być istotna. Nacisk kładziony jest jedynie na jeden parametr: efekt punktowy, który jest zmienny, pozorny i - co ważne - zwykle nie przekłada się na żadną gratyfikację. Nauka ma być oceniana jak biznes, ale zaczyna funkcjonować jak hobby. To zły kierunek.
Co można zrobić? Uważam, że trzeba znaleźć równowagę między "starą nauką" (seminaria, książki, hierarchia wiedzy, głęboki dialog, dydaktyka, wykłady), a "nową nauką" (czyli zarządzanie wiedzą, media, promocja, networking z innymi branżami). Wszystkie te rzeczy mogą być dobrze zaaranżowane i tworzyć nową jakość wiedzy i przekazu naukowego. Problem polega jednak na tym, że nikomu nie chce się tego robić.
Osoba, która dziś zaczyna karierę naukową ma dookoła setki źródeł wiedzy, ale nie jest szkolona w zakresie branży, celów, opcji, czy metod pracy. Błądząc, traci kilka lat na wymyślanie po omacku swoich projektów, tekstów i archiwów, które być może już zostały opracowane, ale nie ma do nich dostępu. Jeśli więc starsze pokolenie nie zaangażuje się w budowę wiarygodnej kultury akademickiej nowego typu, wówczas przeminie ona bez śladu. Także z tego powodu, że starsi utracą autorytet i nie będą mieć uczniów. Widziałem wielu smutnych profesorów, którzy odchodzili na emeryturę przerażeni pustką, jaka pojawi się w ich życiu. Przemijalność dorobku, brak inspiracji, brak uczniów, milczenie instytucji, koniec darmowego udziału w konferencjach, postępująca utrata szacunku... wszystko w dużej mierze na własne życzenie. Każdego kiedyś dopadnie jego własny egoizm.
Przez ostatnie 10 lat napisałem 3 książki, 50 dłuższych artykułów naukowych i recenzji oraz 30 rozdziałów. Do tego 3 raporty badawcze i 2 książki zbiorowe. Kierowałem też pięcioma oficjalnymi projektami badawczymi w dwóch resortach. Brałem udział w ponad 50 konferencjach naukowych i wielu seminariach. Dużo mniejszą wagę przykładałem za to do wyjazdów i projektów, wiedząc, że najpierw trzeba zbudować kompetencje, bazę wiedzy i rozpoznawalność, a później projekty przyjdą same. Przyszły. Szkolenia, tłumaczenia, ewaluacja uczelni, think tanki, setka występów w mediach i wpływanie na opinię publiczną za pomocą tekstów i wypowiedzi. Przeglądając te wszystkie dokumenty i dane, zacząłem zastanawiać się - jak ulepszyć funkcjonowanie i zbilansować wszystkie doświadczenia z branży cywilnej i wojskowej. Jaka byłaby najlepsza metoda pracy i jakich błędów można uniknąć? Założyłem specjalnie własny dziennik naukowy, w którym ewidencjonuję i rozważam te wszystkie kwestie.
Nadal uważam, że podstawą pracy naukowej są badania i powstające na ich podstawie teksty, które powinny być ważne i potrzebne dla innych. Obok tekstów pojawiły się też już masowo przekazy audiowizualne. Wielość sposobów budowy portfolio sprawia, że zaczynamy patrzeć na to produktowo i chyba jest to dobry trend. Są różne rodzaje tekstów: książki, relacje, raporty, artykuły, analizy, recenzje, teksty prasowe i wiele innych etc. Tak samo, różne są rodzaje przekazów audiowizualnych: krótkie, długie, zespołowe, konferencyjne, eventowe etc. Są również media społecznościowe, które są czymś pomiędzy tekstem a wypowiedzią audio/wideo. Każdy musi znaleźć swoje optimum. Osobną sprawą pozostaje niepowodzenie większości projektów zespołowych, które jest pokłosiem rozproszenia, o którym pisałem wyżej. W rezultacie refleksja wielu osób staje się izolowana, płytka, wtórna i mało przydatna do większych inicjatyw, które będą ważne w przyszłości. Wtedy nawet zdolne osoby będą zagrożone ryzykiem utraty kilku lat życia, "przepalonych" na wykonywanie mało wartościowej i nieprzydatnej nikomu pracy umysłowej. Czas jest cenny i powinniśmy starać się tego uniknąć.
Temat oczywiście będę kontynuować.
Komentarze
Prześlij komentarz