Piotr Eberhardt i tragedia polskiej geopolityki

W książce "Twórcy polskiej geopolityki" (Kraków, 2006) prof. Piotr Eberhardt rozprawił się z historią intelektualną polskiej geopolityki XX wieku. Publikacja zawiera łącznie kilkanaście biografii. Do dziś jest to chyba najlepszy portret polskiego myślenia geopolitycznego. Co więcej, pozostaje on niezmiennie aktualny. Po niedawnej śmierci profesora sięgnąłem do tej pracy ponownie, aby przyjrzeć się jego wnioskom. Temat zasługuje na szersze opracowanie, więc dziś jedynie kilka uwag.

Kryteriami wyboru postaci były dla profesora wybitne osiągnięcia, nowe koncepcje, spójne łączenie czynników geograficznych z politologicznymi, ocenianie wpływu terytorium na przebieg zjawisk politycznych, albo też zdolność wyjaśniania wydarzeń politycznych poprzez istniejące warunki geograficzne. Wybrani do analizy autorzy to między innymi Dmowski, Romer, Wakar, Studnicki, Bocheński, Grabski, Wojciechowski, czy Mieroszewski. Na uwagę zasługuje znakomita kwerenda źródłowa. Nigdy wcześniej, ani nigdy później, nie napisano pracy o historii polskiego myślenia geopolitycznego, którą można by porównywać z książkami Eberhardta.

Eberhardt nie tylko przedstawia biografie uczonych, ale też i świetnie rekonstruuje wizje geopolityczne z przeszłości. Jest to o tyle ważne, że refleksja polskich geografów i geopolityków miała poważny udział w kształtowaniu się granic państwa w latach międzywojennych i powojennych. Była zatem dosłownie państwotwórcza. W książce jest to dobrze omówione na wielu przykładach (Dmowski, Romer, Grabski, Studnicki i inni). Ponadto, na tle silnie zideologizownej ówczesnej refleksji niemieckiej i anglosaskiej, naprawdę widać fachowość Polaków i zrozumienie zróżnicowania narodowościowego ówczesnej Europy. Idee te naprawdę potrzebują dalszej popularyzacji i głębszego opracowania.

Jedna rzecz jednak szokuje. Podczas lektury kluczową kwestią stała się dla mnie uwaga prof. Eberhardta, że żaden z kilkunastu (!) omówionych autorów nie przewidział wojny polsko-niemieckiej, i to nawet na rok przed jej wybuchem. Sytuacja wojny z Hitlerem nie mieściła się w głowie ówczesnych uczonych. Wniosek ten jest tak naprawdę tragiczny. Zabrakło nam realizmu. Nawet najmądrzejsi stratedzy nie dostrzegli zagrożenia hitleryzmu, ani możliwości sojuszu niemiecko-sowieckiego. 

Potrzebujemy dziś w Polsce więcej poważnej edukacji w duchu realizmu i konstruktywizmu, abyśmy umieli oddzielać fakty i opinie. Tak samo potrzebujemy rozwoju myślenia strategicznego, scenariuszowego i wariantowego. Nie mamy kryształowej kuli i nie będziemy jej mieć. Ale powinniśmy umieć oceniać prawdopodobieństwo różnych procesów i zdarzeń, zwłaszcza w obliczu wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Komentarze