Co się wydarzy za 100 lat? Uwagi na marginesie G. Friedmana

W 2009 roku amerykański analityk i futurolog George Friedman napisał książkę "Następne sto lat". Czytałem jego książkę zaraz po jej publikacji i mnie rozczarowała. Polska opinia publiczna była zachwycona, gdyż Friedman prognozował, że za kilkadziesiąt lat Rosja się rozpadnie, a Polska stanie się imperium. Ja uważałem jednak, że Friedman traktuje temat polityki światowej zbyt płytko. W ostatnim czasie ukazało się wznowienie książki Friedmana. Sięgnąłem po nią ponownie, bardziej z ciekawości, niż z chęci pogłębienia wiedzy. W 2024 roku mija 15 lat od jej debiutu. Sprawdźmy, czy któraś z szokujących kiedyś prognoz się sprawdziła i... czy to w ogóle ma sens.

Friedman uważa, że należy traktować stosunki międzynarodowe w sposób ekonomiczny. Ekonomia wciąż cieszy się estymą. Friedman opisuje zatem walkę państw poprzez ocenę ich roli i udziałów w rynku, zwanym systemem międzynarodowym. W tej grze gracze są racjonalni, mają ograniczone zasoby i robią wszystko, aby je powiększyć. Różnicą między geopolityką a ekonomią jest fakt, że w tej pierwszej należy brać pod uwagę również takie zjawiska społeczne, jak lojalność, tożsamość i wojna. Friedman w toku wywodu czyni kilka prognoz. Wymieńmy je i oceńmy, czy po latach zachowały swój sens.

***

TEZA 1. Kluczowe mocarstwa świata od stuleci żyją z oceanu, który kontrolują (np. USA kontrolują Atlantyk i Pacyfik, wkrótce wagę zyska Ocean Indyjski). Czy to prawda? Raczej tak. Pomimo Internetu, geografia nie zniknęła. Ponadto, należy dodać, że od dwóch stuleci to kontrola nad Atlantykiem i Europą dawała wybranemu państwu pozycję lidera. Jednak zniszczenie Europy w połowie XX wieku oraz swobodny dostęp USA do dwóch oceanów (i tym samym handlu) sprawił, że Europa straciła na znaczeniu, a Ameryka zyskała więcej atrybutów i obszarów dominacji.

TEZA 2. W XXI wieku różne państwa będą tworzyć koalicje by powstrzymać USA i pozbawić je dominacji. Czy to się dzieje? Wydaje się, że tak. Powstała koalicja BRICS, a Chiny i Rosja są coraz bardziej asertywne.

TEZA 3. Nie trzeba prowadzić wojen. Wystarczy, że nie dopuścimy do zbudowania potęgi innych. Czy to prawda? Być może, jeśli założymy, że Stany Zjednoczone będą powstrzymywać kraje, które mają konkurencyjną pozycję w polityce i gospodarce światowej. Powstrzymywanie nie musi mieć charakteru militarnego.

TEZA 4. Rosja ma słabą demografię i infrastrukturę, dlatego na dłuższą metę przegra rywalizację z Zachodem i osłabnie już w latach 20. XXI wieku. Friedman uważał, że Rosji uda się zdominować Ukrainę. Wzrosną wpływy Japonii, Turcji i Polski, które otrzymają wsparcie USA. Czy to możliwe? Amerykanie rzeczywiście pomagają, a Rosja jest dziś mniej wpływowa niż 10 lat temu. W dodatku prowadzi kosztowną wojnę i nie udało jej się dotąd zdominować Ukrainy. Nie widać też, aby wspomniane średnie państwa wyraźnie zyskały na osłabieniu Rosji. Zyskują inne mocarstwa.

TEZA 5. Chiny to kraj odizolowany geograficznie, gdyż jest otoczony tajgą, pustyniami, górami i dżunglą. Cierpi też na problemy związane z nierównością i wkrótce władzom centralnym trudno będzie utrzymać wpływowe regiony pod butem. Ponadto, Chiny mają duże problemy finansowe, co zatrzyma ich rozwój na początku lat 30. XXI wieku. Czy tak się dzieje? Nie do końca. Chiny mają problemy, ale wciąż zyskują potencjał. Bunty w Chinach są wprawdzie liczne, ale w skali całej populacji (1,4 mld ludzi) pozostają niewielkie.

TEZA 6. W pierwszej połowie XXI wieku świat będzie dążyć do pozyskania migrantów, aby podtrzymać systemy emerytalne i rozmiar gospodarki. Jednak w dalszej przyszłości migrantów zastąpią roboty i tania energia. Czy to się dzieje? Jak na razie nie. Już teraz bogatsze kraje bardziej polegają na technologii i dłuższej aktywności zawodowej, zamiast na migrantach, którzy coraz rzadziej są mile widziani, z powodu różnic kulturowych.

TEZA 7. Ameryka to wciąż młode mocarstwo i w XXI wieku nadal będzie dominować. Dominuje ono stale w kluczowych i łatwo mierzalnych obszarach, takich jak: geografia, demografia, kultura i technologia. Amerykańska potęga ekonomiczna ma silne podstawy. Stałe cele amerykańskie to kontrola nad handlem i technologią, które w obrocie wspiera dominująca wciąż marynarka wojenna. Friedman w niewielkim stopniu analizuje zmiany kulturowe, które mogą osłabić potencjał Ameryki. Sugeruje, że problemy pojawią się dopiero w połowie XXI wieku, w wyniku meksykanizacji południowych stanów.

TEZA 8. Kluczowe regiony według Friedmana to Pacyfik, Eurazja, Europa, Islam i... Meksyk. Regiony te rzeczywiście mają liczne problemy, co wydaje się banałem. Dziwi jednak, że Friedman pominął Afrykę. Uważał również, że potęga USA sprawi, że po 2015 roku NATO stanie się zbędne. Proces ten nie jest obserwowany. NATO się wzmacnia.

TEZA 9. Ameryka zyska przewagę dzięki bazom w kosmosie i gwiazdom bojowym, zdolnym niszczyć dowolne cele na całej planecie. W przyszłości hegemonię USA zechcą podważyć Turcy i Japończycy, a później Meksykanie, jednak dominacja amerykańskiej technologii będzie zbyt duża, aby doprowadzić do zmian ładu politycznego na świecie.

***
Podsumowując, książka Friedmana wydaje się dziś ciekawsza niż w czasie, gdy ukazała się po raz pierwszy. Świadczy to o jej walorach. Nadal jednak problemem pozostaje spójność wywodu amerykańskiego geopolityka. W niewielkim stopniu używa on fachowego języka i ma liczne słabości warsztatowe (świetne fragmenty przeplatane są luźnymi dywagacjami i uproszczeniami). Uważam jednak, że Friedman słusznie zwraca uwagę na świat materialny i możliwie trwałe jego elementy, takie jak geografia, demografia i technologia. Dodaje to analizie wiarygodności i przypomina nieco prace Fernanda Braudela, choć w odróżnieniu od Francuza G. Friedman nadwartościowuje politykę i wojnę. Ignoruje też liczne nowe instytucje i procesy transnarodowe wypracowane przez dekady pokoju. Z drugiej strony, należy docenić szerokość spojrzenia i dostrzeganie rosnącego znaczenia technologii. Jednocześnie warto zauważyć, że w ostatnich dekadach dokonano wielu przełomowych odkryć technologicznych, co trwale zmieniło krajobraz polityczny na świecie. 

Komentarze