Czy Wallerstein miał rację?

Podczas letniej pracy nad źródłami (lektura łącznie około setki raportów i analiz poświęconych reformie NATO i zachodniej wspólnoty bezpieczeństwa) znalazłem chwilę na powrót do klasyki nauk społecznych, wydanej w warszawskim Scholarze kilka lat temu. Przejrzałem np. "Koniec świata, jaki znamy?" Immanuela Wallersteina (1930-2019) (książkę wydano w 2000 roku, wydanie polskie pochodzi z 2004 r.) i postanowiłem o tym napisać. 

Wallerstein spowodował wiele zmian w nauce w ostatnim półwieczu, próbując powiązać historię z ekonomią, socjologią i stosunkami międzynarodowymi. Moim zdaniem właśnie próba zaproponowania interdyscyplinarnych wyjaśnień procesów społecznych zapewniła Amerykaninowi sławę. To właśnie Wallerstein spopularyzował idee systemu światowego, jedności historii i nauk społecznych oraz ożywił starą debatę na temat centrów i peryferii. Przejrzyjmy tu jego tezy sprzed ponad 20 lat (tekst "Rozwój Azji Wschodniej, czyli system światowy w XXI wieku") i oceńmy, czy się sprawdziły.

1) Sukces liberalizmu w latach 1848-1917 polegał na optymizmie i racjonalnych reformach (prawo wyborcze, prawo pracy, identyfikacja narodowa), co doprowadziło do powstania demokracji liberalnej (partycypacja obywateli, interwencje państwa w rynek, lojalność narodowa stała się ważniejsza od klasowej). Rzeczywiście procesy te miały miejsce, choć były bardziej skomplikowane.

2) Dziś liberalizm jest w kryzysie, gdyż ludzie przestali wierzyć, że będzie lepiej. Demokracja jest ustrojem kosztownym - ludzie oczekują godziwego dochodu, dostępu do edukacji i opieki zdrowotnej. Coraz trudniej utrzymać te systemy na dobrym poziomie. To prawda.

3) Zdaniem Wallersteina na świecie istnieją relacje centrum-peryferie. Z peryferyjności można się "wyrwać" na trzy sposoby: (1) poprzez wykorzystanie okazji (np. upadek rywali), (2) poprzez zaproszenie do grona bogatych państw lub (3) w oparciu o własne siły (najmniej realne). Kraje centralne to te, które akumulują kapitał z całego świata. Liderzy światowi zmieniają się w ramach cykli hegemonii, czyli średnio co kilkadziesiąt lat, wedle wyliczeń Nikołaja Kondratieffa. Wallerstein twierdził, że jesteśmy w fazie schyłkowej obecnego systemu, który cechuje się malejącymi zyskami, wzrostem znaczenia spekulacji oraz spadkiem możliwości zatrudnienia . Wydaje się to przekonujące. W efekcie przyjęcia perspektywy "cyklicznej" około 2050 roku dzisiejszy system światowy wyczerpie obecnie zużywane dobra trwałe i upadnie, co oznaczałoby powstanie nowego porządku światowego. Wallerstein nie mówił kto będzie nowym liderem. Dziś większość politologów stawia na Chiny, a wielu twierdzi, że USA podtrzymają hegemonię na "kolejny cykl". 

4) Według Wallersteina w obecnej fazie mamy do czynienia z rywalizacją mocarstw w zakresie nowych technologii. Wallerstein uważał, że dojdzie do starcia sojuszu USA-Japonia przeciwko Europie i Rosji. Prognozował, że powróci rywalizacja państw morskich i lądowych. Miał rację. Jednak całkowicie pominął Chiny. Uważał, że trudno będzie wciągnąć Chiny do któregoś bloku. Tymczasem Chiny dzisiaj próbują stworzyć... własny blok.

5) Obecna epoka winna charakteryzować się: deflacją, rozwojem Azji Wschodniej, marginalizacją państw biednych, rosnącymi kosztami pracy, kryzysem liberalizmu w wyniku wzrostu oczekiwań społecznych wobec państwa oraz wzrostem znaczenia kwestii ekologii. Rzeczywiście wiele z tych procesów ma miejsce. Wallerstein przewidywał taki rozwój zdarzeń przed 2000 rokiem, czyli około 25 lat temu. Mamy 2022 rok. W zasadzie można powiedzieć, że pomimo błędnej oceny roli Chin i nie docenienia Internetu - w większości przypadków miał rację. Ujęcie procesowe ma swoje wady, ale może być użyteczne w makro-skali.

Komentarze