Edukacja w czasie pandemii

W tym krótkim podsumowaniu postaram się zebrać uwagi o realiach własnej pracy dydaktycznej i naukowej w okresie pandemii. 

1) zajęcia zdalne uczelnie wdrożyły skutecznie, ale efekty edukacyjne są dużo gorsze. Studenci często udają obecność na zajęciach lub tłumaczą nieprzygotowanie tym, że nie mają połączenia. Trudniej wyegzekwować wiedzę i systematyczność.

2) internet okazuje się bardzo pomocnym narzędziem. Wprawdzie naukowcy muszą z wykładowców stać się nowym gatunkiem youtubera, ale patrzę na to bardzo przychylnie. Z zaskoczeniem za to odkrywamy, że młodsze pokolenie, które z siecią jest zaznajomione od wczesnego dzieciństwa bardzo słabo radzi sobie z pracą zdalną, wykonywaniem prostych zadań, czy wyszukiwań. Pomimo, że sieć daje im nieskrępowane możliwości korzystania z wiedzy, książek, czasopism, webinariów, co jeszcze 10 lat temu potrafili tylko niektórzy. Jakość materiałów tworzonych przez studentów jest gorsza niż wcześniej. 

3) materiały edukacyjne stają się dziś prostsze i bardziej informatywne. Przykładowo zebrałem dla studentów kluczowe portale z informacjami o wojsku i innych instytucjach bezpieczeństwach lub też czasopismach i think tankach w obszarze bezpieczeństwa międzynarodowego. Kilkadziesiąt adresów na jednej stronie! Chciałbym kiedyś na studiach mieć taką pomoc ze strony wykładowców. 

4) dużym utrudnieniem jest słabsza dostępność bibliotek, a także kawiarni, miejsc kultury, bardzo ważnych dla życia akademickiego i nie tylko, gdzie powstają nowe idee, inspiracje, relacje i projekty. Zdalna edukacja nie generuje takiej motywacji jak tradycyjna. Tworzenie własnych treści często przegrywa z filmem, czy serialem, a więc treścią cudzą. Tymczasem potrzebujemy osób kreatywnych, a nie biernych konsumentów. 

5) zdalny tryb zajęć zmniejszył biurokrację uczelnianą i efektywność pracy własnej wzrosła. Nie powstały też znaczące bariery komunikacyjne, choć zdalne seminaria i konferencje naukowe to już nie to, co wcześniej. (uczelnie na pewno zaś zaoszczędziły na wyjazdach służbowych). Jednak pozwoli nam to na przyszłość docenić jakościowe kontakty, publikacje i wiedzę.   

6) nowy etap zmian polskiej nauki trwa - ministerstwo ogłosiło listy parametryzujące czasopisma i wydawnictwa. Nie są one do końca miarodajne. W efekcie "punktoza" w polskiej nauce zamiast zmaleć wzrosła. Z własnego doświadczenia mogę skomentować to tak: bardzo wzrosła jakość polskich czasopism - w ciągu 2 lat wiele z nich trafiło do nowoczesnych baz, zyskało nowe strony internetowe, wyższy poziom tekstów oraz przeszło na języki kongresowe. Negatywnie zaś oceniam postępy wydawnictw, które wykorzystały kryzys by znacząco podnieść ceny publikacji, nie oferując w zamian dodatkowych usług (obecność w bazach, ebooki, numery DOI, indeksowanie, co posiadają już czasopisma).  

7) udało mi się zakończyć pracę nad jedną książką i zaprojektować kolejną. Pandemia umożliwia posegregowanie tego wszystkiego, co udało lub nie udało się zrobić dotąd. Patrzę na to jak na szansę, swoisty remanent dorobku, działań własnych oraz niezapowiedzianą ewaluację tego, co robimy. Myślę, że wzrośnie dostępność tekstów w naukach społecznych i humanistycznych, ale spada umiejętność ich interpretacji. Do tego potrzebna jest jednak interakcja.

8) pozostaje kwestia przyszłości... nie tak dawno temu byłem na obchodach stulecia poznańskiego UAM. W dyskusji jaka się wówczas zawiązała padł głos bodajże prof. Dariusza Jemielniaka, że w przyszłości większość wiedzy podstawowej będzie darmowa i dostępna poprzez otwarte serwisy wiedzowe - takie jak Wikipedia. Z kolei wiedza zaawansowana i elitarna będzie jednak wymagała kontaktu bezpośredniego i małych grup pracujących w sposób projektowy. Podzielam tą opinię.

Komentarze