10 lat Polski w UE

Po 10 latach od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej wątek europejski jest jednym z najszerszych, jakie podejmowano w polskich studiach politologicznych i międzynarodowych. Co więcej, w związku z procesami integracji europejskiej ogromną popularność zyskał kierunek "europeistyka". W związku z tym rozpatrzymy tu krótko dwa wątki. Pierwszy dotyczy samego 10-lecia, drugi - edukacji europejskiej.

Wczoraj, czyli 29 kwietnia 2014, Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP ogłosiło raport "Polskie 10 lat w Unii". Raport (252 str.) i prezentację można pobrać tutaj. Publikacja sprawia wrażenie dokumentu pełnego rozmachu (zwłaszcza po mizernej "notatce" pt. Priorytety polskiej polityki zagranicznej 2012-2016 z 2012 roku, zob. tutaj). Raport jest rozległą analizą korzyści (głównie ekonomicznych i społecznych) i niepowodzeń związanych z polskim uczestnictwem w procesie integracji europejskiej. Oprócz zarysowanych wstępnie tez, "Polskie 10 lat..." to trzy ciekawe elementy - niedługi (ok. 35 str.) rozdział o tym w jaki sposób Polska oddziałuje na procesy integracji europejskiej, bardzo długi (niemal 160 str.) rozdział o wpływie Unii Europejskiej na rozwój Polski oraz krótkie rozliczenie społecznych obaw przedakcesyjnych sprzed dekady (zob. też ciekawy z tej perspektywy raport UKIE z 2003 roku "Bilans korzyści i kosztów przystąpienia do UE").  

Raport został przygotowany przez Departament Ekonomiczny MSZ i zawiera wiele pożytecznych elementów w postaci przystępnie podanej treści, klarownych analiz, wartościowych porównań (ciekawe porównanie obecnej sytuacji z hipotetyczną sytuacją gdyby Polska nie weszła do UE). Największym atutem raportu jest jego przekrojowość - poruszone zostały sprawy z praktycznie wszystkich dziedzin polityki społeczno-gospodarczej. Podejście zintegrowano z badaniami społecznymi i analizą polityki zagranicznej w jej wektorze europejskim. Pewną wadą jest rozległość pracy - grubo ponad 200 stron sprawi, że raport będzie czytany praktycznie tylko w kręgach eksperckich i akademickich. Ponadto obszerność raportu sprawia, iż faworyzuje on narrację sukcesu, mniej zwracając uwagę na problemy podnoszone w dyskursie publicznym w latach 2004-2014 (np. że uczestnictwo w UE może utrwalać peryferyjny model rozwoju, zob. tutaj; sukcesem uznano budowę niektórych dróg, ale całkowicie pominięto kolej i inwestycje miast). Sukces mierzony statystykami jest bardzo budujący, ale miał on również swoje koszty i przyczynił się do ukazania różnych problemów społecznych, kryzysu i niedomagań sektora publicznego.


Edukacyjne znaczenie raportu jest nie do przecenienia. Pokazuje on zintegrowany konglomerat różnych wątków, które winny stanowić klarowną mapę badań europeistycznych. A przypomnijmy - jest to perspektywa jednego tylko kraju. Gołym okiem widzimy, że podstawą wiarygodnego dyskursu i kształcenia na studiach europejskich jest nie tylko znajomość historii otoczenia instytucjonalnego UE, ale nade wszystko znajomość procesów politycznych, ekonomicznych, jak też metod zarządzania nimi przez konkretne agendy. Jest to "twarda" wiedza - w dodatku wielowymiarowa i dynamiczna, wiążąca wątki ekonomiczne, prawne i politologiczne. Osoby studiujące procesy (tak, procesy!) integracji powinny zachować świadomość rozwoju europejskiego i nie zapominać o potrzebie aktualizacji wiedzy. Wreszcie kadra naukowa zyskuje poważne ramy odniesienia spoza debaty akademickiej. Dyskurs na tematy europejskie (gospodarcze, prawne, politologiczne) jest nad Wisłą bardzo potrzebny. W tym roku (18-20 września) odbywa się w Polsce pierwszy Kongres Europeistyki (zob. tutaj), być może będzie to szansa na rozpoczęcie szerszej debaty publicznej.

PS. Ciekawy dokument - choć raczej publicystyczny - z okazji 10-lecia przystąpienia Polski do UE przygotowało Ministerstwo Finansów - zob. tutaj.

Komentarze