Uniwersytet czy think tank?
Od kilku lat obserwujemy wzmożone badania nad kształtem społeczeństwa obywatelskiego. Ich pokłosiem jest też badanie aktywności ośrodków eksperckich, zwanych think tankami (TT). Na badania te nałóżmy dziś kontekst debaty nad szkolnictwem wyższym.
Diagnoza problemu
Mówiąc ogólnie, szkolnictwo wyższe powinno przygotowywać wykształconych obywateli. (ukryte pytanie to: czym jest dziś wykształcenie? czym będzie?) Ponadto mówi się, iż obecne uniwersytety powinny prowadzić szeroką współpracę z aktorami rynku pracy i dostosować struktury kształcenia do potrzeb rynku (w debacie zamiast tego używa się raczej zwrotu: ...potrzeb młodych ludzi, jakoby jedynie uczelnie były sprawcami i winowajcami rosnącego bezrobocia młodego pokolenia). O tym, że "polski system" składa się z nie-wydolnego państwa, nie-skutecznego prawa, nie-efektywnych firm i nie-gospodarnej mentalności - pisałem w innych miejscach. Dziś o próbie naprawy tego systemu.
Skupmy się na naukach społecznych. Uczelnie krytykuje się za niewystarczającą aktywność w sferze publicznej i brak zapewnienia studentom możliwości współpracy z pracodawcami. Traktujemy jednocześnie państwowe uniwersytety jak instytucje społeczeństwa obywatelskiego/biznesowe, którymi one de iure nie są. Instytucjami społeczeństwa obywatelskiego są za to think tanki, najczęściej stowarzyszenia lub fundacje, których celem jest eksperckie analizowanie spraw społeczno-gospodarczych, popularyzowanie badań nad kwestiami polityczno-prawnymi oraz mobilizowanie do działania różnych grup interesu. Są zatem TT także instytucjami tzw. społeczeństwa informacyjnego oraz tzw. gospodarki opartej na wiedzy. Pytanie zasadnicze: czy uczelnie powinny upodobnić się do TT?
Uczelnie a think tanki
TT są działającymi projektowo fabrykami pomysłów, ułatwiającymi przepływ informacji, analizowanie przemian czy zmianę strategii politycznych. W praktyce są więc czymś pomiędzy codziennymi, newsowymi mediami, a oddalonymi od codzienności tekstami akademickimi. Wiele uczelni próbuje zakładać własne TT jako swoje filie (Willy Brandt Zentrum we Wrocławiu). Niektóre TT prowadzą wręcz studia doktoranckie (przykład Instytut Dyplomacji Kulturalnej w Berlinie czy Sztokholmska Szkoła Handlowa). Spróbujmy ustalić o co chodzi w sporze:
- Czy uczelnie powinny upodobnić sposoby komunikacji z otoczeniem do działań TT?
- Czy i jak uczelnie powinny rozszerzać ilość adresatów / klientów swej wiedzy?
- Czy i jak uczelnie powinny zmienić problematykę i metodę badań?
- Czy efekty pracy uczonych powinny być bardziej "praktyczne" i skierowane na codzienność?
Obecny kształt debaty sugeruje, by na wszystkie powyższe pytania odpowiedzieć "tak". Wiedza powinna być zatem lepiej przedstawiona, łatwiej dostępna, mniej restrykcyjnie selekcjonowana i bardziej powiązana z realiami życia codziennego. Czy tego chcemy? Istnieją wszak różne TT: uniwersyteckie, ideowe, partyjne i informacyjne; czy podobna struktura nie mogłaby istnieć pośród uczelni?
Być może, tak przecież jest w globalnej nauce. Istnieją uczelnie powołane przez państwo, przedsiębiorców, kościoły, istnieją kierunki sponsorowane przez media, dotowane przez państwo, firmy prywatne itd. Istnieją więc punkty wspólne. Kluczowym zarzutem pod adresem TT jest ideologizacja przekazu i nadmierna komercjalizacja badań - słowem: nieobiektywność. A prywatne uczelnie, np. amerykańskie czy szwedzkie - także te elitarne i zależne od funduszy inwestorów - czy one też są nieobiektywne albo "gorzej obiektywne" niż np. polskie państwowe? Ciekawe...
Podsumowanie
Moim zdaniem od skutecznych TT można uczyć się raczej praktycznych rozwiązań, aniżeli powielania ich misji rynkowej. Chodzi więc o zastosowanie:
- efektywniejszej komunikacji uczelni z otoczeniem społecznym (więcej wydarzeń społecznych, uniwersytet trzeciego wieku, uniwersytet dzieci, współpraca z partnerami samorządowymi i biznesowymi, salony naukowe, powoływanie stowarzyszeń popularyzacyjnych, animowanie współpracy kół naukowych z kadrą, ngo i biznesem)
- łatwiej przyswajalnych publikacji, krótszych, nowocześniej opracowanych teoretycznie i wizualnie
- lepszego zdefiniowania i poszerzenia oferty uczelni jako gracza rynkowego na styku państwa i gospodarki (prostsza komunikacja i dostęp do badań, większa mobilność kadr, większe portfolio wytwarzanej wiedzy dla różnych odbiorców)
- uzupełnienia badań podstawowych badaniami stosowanymi (ankiety, analizy treści, retoryka, studia porównawcze, case study) i popularyzacjami o praktycznym charakterze i dodatkowym, zdywersyfikowanym finansowaniu
Wnioski są następujące:
- Uzupełnienie strategii rozwojowych uczelni nie wymaga rezygnacji z obecnej praktyki badawczej (nauka myślenia, przyswajanie elitarnego dziedzictwa kulturowego), ale proponuje jej poszerzenie o komponenty praktyczne (szkolenia i doradztwo zawodowe, targi wiedzy, targi technologiczne, targi książki akademickiej, dni otwarte, praktyki, promowanie publikacji w sieci, konkursy, mobilizację ws. rozwoju kadr i słuchaczy).
- Nie chodzi o zmianę misji, ale raczej o usprawnienie procesów zarządzania uczelnią, co ułatwi jej funkcjonowanie (np. zarządzanie przez cele, poprawienie informacji naukowej, informacji dla studentów, rozbudowę współpracy międzynarodowej w miejsce sieci krajowej, kursy językowe, otwarte mechanizmy ewaluacyjne, skrócenie dystansu osobistego i czasowego, powiększenie ilości przedmiotów uczących kreatywnego myślenia i warsztatu, animowanie udziału studentów w projektach uczelnianych)
*Korzystałem m.in. z opracowania Biura Analiz Sejmowych nr 104 pt. Think tanki autorstwa M. Mierzwy oraz książki P. Zbieranka pt. Polski model organizacji typu think tank z 2011 roku.
Komentarze
Prześlij komentarz