Nowe trendy w badaniach SM
Londyński "Millennium Journal of International Studies" źródło: millenniumjournal.org |
Zdaniem Thomasa Kuhna, ok. 95%
prac naukowych ma jedynie charakter porządkowy, z niewielkim udziałem
innowacyjnej teorii, stawiającej nowe pytania, problemy i rozwiązania. Dlatego
więc zajmując się nauką na poważnie, a więc w skali światowej (jako że nie jesteśmy w stanie śledzić
wszystkiego, a i nie wszystko nas interesuje) – powinniśmy zdać się właśnie na
pozostałe 5% elitarnych prac, poświęconych teoriom, nowym pomysłom i ich praktycznym
wdrożeniom. Osoby będące na bieżąco z rozwojem globalnym badań naukowych z
pewnością by przytaknęły, ale gdy patrzymy na rynek wydawniczy, sprawa nie
wydaje się tak oczywista.
Pozycja w nauce to udział w
debacie. Chodzi tu o debatę naukową, toczoną poprzez obecność w elitarnych,
czytanych przez najlepszą kadrę i studentów czasopismach, periodykach, udział w
konferencjach, poruszanie kluczowych tematów, wreszcie cytowalność. Dynamika
badań jest tak ogromna, że trudno nadążyć z realizacją projektów badawczych,
poświęconych chociażby współczesnym stosunkom międzynarodowym czy
międzynarodowej ekonomii politycznej. Wystarczy przytoczyć tematy poruszane w
ramach corocznych konferencji na London
School of Economics and Political Science (drukowane w kwartalniku Millennium, w Polsce niemal niedostępny,
nie ma go nawet biblioteka PISM, służąca pracownikom MSZ):
·
socjologizacja stosunków międzynarodowych (SM),
·
znaczenie symboli i emocji w SM,
·
spór agencje-struktury,
·
nowe koncepcje anarchii międzynarodowej,
· renesans feminizmu w badaniach SM....
… i dalej można wymieniać. Trudna
inspiracja. W zasadzie wszystkie te dyskusje toczone są od przeszło dekady,
literatura jednak do nas nie trafia, zarówno materialnie, jak i ideowo. Obecna
dekada pokaże, czy mamy szansę to zmienić.
Nad Wisłę, patrząc po
przypisach i odwołaniach w polskiej literaturze (jestem w stanie przebrnąć
przez kilkadziesiąt tomów i periodyków rocznie, to oczywiście niewiele, ale
jednak część mainstreamu), powyższe
tematy zwykle nie docierają. Wielka szkoda, pozostaje więc patrzeć z pewną
zdrową złością na poczynania słowackich kolegów z Uniwersytetu J. A.
Komeńskiego ( UJK J
), którzy dzięki afiliacji CEEISA stworzyli w Bratysławie prawdziwy „głos
Europy Środkowej”. Chodzi o poczytny na świecie Journal of International Relations and Development, wydawany co
kwartał nakładem prestiżowego brytyjskiego domu wydawniczego Palgrave Macmillan
(to że brytyjskiego to nic dziwnego, Europejski Instytut Uniwersytecki we
Florencji drukuje swój European Policy
Review w Cambridge). Tymczasem najbardziej znany w świecie anglojęzycznym
polski periodyk: The Polish Journal of
International Affairs, od kilku dobrych lat zasilany jest tekstami głównie
analityków warszawskiego PISMu (niektóre nazwiska powtarzają się wręcz co numer).
Cóż, gołym okiem nasi koledzy z innych krajów widzą brak współpracy między
kadrą akademicką a czołowymi polskimi państwowymi think-tankami. Co teraz?
Warto postawić na polski
periodyk, odważniejszy głos w debacie międzynarodowej i wspólne projekty. Inaczej
polski gatunek homo academicus (por.
Pierre Bourdieu, 1984) straci szansę na swoje pięć minut w owych 5% kluczowych
projektów świata i wszyscy pozostaniemy „uwięzieni” w dyskursie narzuconym
przez innych. Największym ryzykiem jest jednak to, że nawet tego nie zauważymy…
Komentarze
Prześlij komentarz